"Nie ma na to normalnych słów". Zacharowa komentuje ostatnie wydarzenia w Polsce
Podobnie jak w ubiegłym roku, ambasador Rosji Siergiej Andriejew wraz z innymi rosyjskimi dyplomatami postanowił złożyć z okazji Dnia Zwycięstwa kwiaty na radzieckiej nekropolii.
W tym roku na dyplomatę na miejscu czekali ukraińscy demonstranci, którzy uniemożliwili złożenie kwiatów. Jeszcze przed przybyciem ambasadora przed Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, aktywiści powkładali na terenie cmentarza w ziemię setki ukraińskich flag.
Z tego powodu Andriejew idąc w stronę monumentu musiał uważać, aby nie zdeptać ukraińskich flag. Przybyciu polityka towarzyszyły też krzyki i obraźliwe hasła. Ukraińcy krzyczeli m.in. że rosyjski ambasador jest faszystą.
Ostatecznie dyplomacie nie udało złożyć kwiatów, ponieważ drogę zagrodzili mu protestujący. Nie doszło jednak do żadnego niebezpiecznych incydentów, a Andriejew w eskorcie policji odjechał sprzed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich.
Zacharowa uderza w Polskę
Protest w sprawie wydarzeń w Warszawie złożyło już rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jednak rzeczniczka resortu postanowiła w środę ponownie zabrał głos w tej sprawie i oskarżyć władze Warszawy o niedopełnienie obowiązków.
Zdaniem Zacharowej na opis wydarzeń pod radziecką nekropolią "w istocie nie ma normalnych, cenzuralnych słów". Niedopuszczenie do złożenia przez ambasadora kwiatów określiła jako kolejny przejaw "nawet nie nieprzyjaznej, ale dzikiej postawy strony polskiej". Według niej, Polacy obrazili pamięć "o ponad 600 tysiącach żołnierzy radzieckich".
– Traktujemy to jako kolejny przejaw nawet nie nieprzyjaznej, ale dzikiej postawy strony polskiej, a przede wszystkim obrazę pamięci ponad 600 tysięcy żołnierzy radzieckich poległych w czasie wyzwalania Polski spod okupacji niemieckiej. Władze nie dopełniły obowiązków związanych z zapobieganiem takim zdarzeniom – powiedziała Zacharowa.